Pragniemy ocalić od zapomnienia dramatyczne losy ofiar Zbrodni Katyńskiej oraz ich rodzin. Członków Stowarzyszenia „Kielecka Rodzina Katyńska", którzy chcą, by ich rodzinne historie zostały zamieszczone na stronie internetowej Stowarzyszenia, serdecznie zapraszamy do kontaktu z Jolantą Kulińską, tel. 692 363 985, e-mail: katyn-kielce@wp.pl.
Kpt. Władysław Kruk – spoczywa w Charkowie
Kpt. Władysław Kruk – spoczywa w Charkowie
– Dowiedzieliśmy się dopiero w latach 90-tych, gdzie wujek leży. Długo trwała niepewność, rodzina mogła się tylko domyślać jego losów – opowiada Anna Łakomiec, prezes Stowarzyszenia "Kielecka Rodzina Katyńska", o trudnych przeżyciach członków swojej rodziny.
Kpt. Władysław Kruk z żoną Janiną Leśkiewicz
Rozmowa z Anną Łakomiec - krewną kpt. Władysława Kruka
Dramatyczne historie rodzinne z wielką historią w tle, wszystkie bardzo do siebie podobne. Zarówno w rodzinie Pani matki, jak i ojca były ofiary stalinizmu.
Mój wujek, pochodzący z Tarnopola kapitan Władysław Kruk, leży w Charkowie. Przed wojną przyjechał do Kielc do swojej siostry Anny – a mojej babci – i zaczął tutaj pracować. Po klęsce wrześniowej chciał przedostać się przez granicę. Został złapany w Tarnopolu i wywieziony do obozu jenieckiego w Starobielsku, a następnie zamordowany w Charkowie. My dowiedzieliśmy się dopiero w latach 90-tych, gdzie wujek leży. Wcześniej, 13 kwietnia 1943 roku, gdy ujawniono zbrodnię w Katyniu, myśleliśmy, że odkryto wówczas tylko część nazwisk, a może jeszcze leży tam nasz wujek. Długo trwała niepewność, rodzina mogła się tylko domyślać jego losów. Kultywowanie pamięci wujka było dla nas bardzo ważne, dopiero niedawno mogłam się pomodlić przy jego grobie.
Z kolei moja babcia Anna Sekuła, czyli siostra tego wujka, razem z pięciorgiem dzieci i swoją siostrą Stefanią Kruk została wywieziona w 1940 roku do katorżniczej pracy do Kazachstanu, do wsi Rudniki Majskie. Babcia tam zmarła, zmarł też jej najmłodszy syn. Pozostała czwórka rodzeństwa poszła z armią Andresa.
W jakich okolicznościach poznała Pani tragiczne losy swoich krewnych?
Do Kielc wróciła z Kazachstanu tylko jedna osoba, Stefania Kruk, siostra rodzona tego wujka kapitana i mojej babci Anny. Wróciła w 1946 roku, a zmarła w 1980 roku. Ale ona była tak zastraszona, że nie chciała nam nic opowiadać. Więcej się dowiedziałam od mojego ojca, którego krewnych wywieziono na Ural, gdzie byli osadnikami koło Nowosybirska.
Moja ciotka, córka babci Anny, która była w Kazachstanie, mieszkała później w Toronto. Przed śmiercią przyjechała do mnie do Kielc i wtedy zainteresowałam się tym bardzo. Ciotka ogromnie wszystko przeżywała, szczegółowo opowiadała, co ich spotkało w czasie pobytu w Kazachstanie. Przechowuję zeszyt z jej wspomnieniami.
Koło Rodzin Katyńskich w województwie świętokrzyskim powstało dopiero w 1990 roku. Pani działa w nim od samego początku.
To była ogromna ulga dla rodzin, że wreszcie po 1989 roku o sowieckich zbrodniach można było głośno mówić. Od początku działaliśmy we współpracy z rodzinami Sybiraków. Było to naturalne, bo losy tych rodzin często były ze sobą splecione; ktoś zginął w Katyniu, a jego najbliżsi zostali wywiezieni. Stowarzyszenie kieleckie istnieje od 2005 roku. Wcześniej nasze Koło działało przy Stowarzyszeniu Rodzin Ofiar Katynia Polski Południowej w Krakowie.
Połączyło nas pragnienie kultywowania pamięci zamordowanych, zbierania i upubliczniania dokumentów związanych ze zbrodnią katyńską. Organizujemy wystawy, mamy dużo spotkań z młodzieżą na lekcjach historii. Uświadamiamy, jak ta historia wpływała na życie rodzin. Żony traciły mężów, dzieci ojców. Szczególnie bolesne dla najbliższych było to, że latami ich losy pozostawały niewiadome. To było naprawdę straszne.
W 1990 roku powstał pomnik Katyński na cmentarzu partyzanckim w Kielcach, z inicjatywy Związku Żołnierzy AK. To bardzo ważne, że jest takie miejsce, gdzie możemy pomodlić się, zapalić znicz i myślami być tam, gdzie leżą drogie nam osoby. Spotykamy się co roku z okazji tych samych ważnych rocznic.
W pierwszej kolejności do koła były przyjmowane żony oficerów zamordowanych w Katyniu, ostatnia zmarła w 2009 roku. Są ich dzieci, ale również wnuki i prawnuki. Najstarsi, z racji wieku i zdrowia, nie są w stanie się angażować. Przyjmujemy młode osoby, żeby tę naszą pracę mogły kontynuować i dalej przekazywać pamięć o dramatycznych losach naszych rodzin. Obecnie zrzeszamy ponad 60 osób z województwa świętokrzyskiego. Spotykamy się w czwartki o godzinie 14 w Kieleckim Centrum Kultury.
Dziękujemy za rozmowę.